460 koni mechanicznych, jeden film
Filmy oraz szeroko pojęta kinematografia bardzo często chodzą w parze z motoryzacją. Trudno się temu dziwić – to doskonała symbioza. Występujące w hitach Hollywood samochody notują rekordy sprzedaży, zaś filmy wykorzystujące znane marki są bardziej emocjonujące.
Ford Mustang Bullitt jest doskonałym przykładem takiej wzorowej współpracy. Pokazany po raz pierwszy w 1968 film okazał się olbrzymim sukcesem i scementował wizerunek Steve’a McQueena jako gwiazdy dużego ekranu. Utrwalił też zaprezentowanego cztery lata wcześniej Forda Mustanga. Film ,,Bullit” był debiutem Mustanga w obrazie tej klasy, co niejako uzasadnia sentyment, jakim darzy go firma Ford. Słynny pościg, w którym bierze udział Ford Mustang GT Fastback z silnikiem V8 390 oraz Dodge Charger 440 Magnum, na zawsze wpisał się w historię kina. Firma Warner Bros kupiła po dwie sztuk fabrycznie nowych aut, co dla Forda okazało się dopiero początkiem istnego szału na zielone Mustangi.
Różnice względem Mustanga GT
Zasadniczych różnic względem zwykłego Forda Mustanga GT nie ma w przypadku Bullitta zbyt wiele, są one jednak dokładnie tym, za co widzowie pokochali to auto. Zielone nadwozie, brak emblematów, manualna skrzynia biegów – są to cechy charakterystyczne również dla aktualnie oferowanej edycji.
Nowa saga pod tytułem Mustang Bullitt rozpoczęła się w 2001, kiedy to czwarta generacja Forda Mustanga przybrała pierwszy raz od końca lat 60 charakterystyczny, butelkowozielony odcień. Głównym zamysłem Forda było przeprojektowanie auta tak, by prowadziło się jak na filmowym pościgu: nieco obniżono zawieszenie, dołożono amortyzatory Tokico, zmieniono łączniki nadwozia, dołożono tłumiki o dużym przepływie, poprawiono dolot i koło pasowe. Bullitta z 2001 wyprodukowano w około 5,5 tysiącach egzemplarzy.
Kolejna odsłona zielonego konia miała miejsce w 2008 roku. Wtedy Ford poszedł o krok dalej, modelując układ wydechowy tak, by jak najbardziej przypominał dźwiękiem oryginalny motor V8 390 z 1968 roku. Zdecydowano się na manualną skrzynię biegów, usztywnienie zawieszenia i obniżenie o 6 milimetrów. Poprawiono także pracę filtra powietrza i uaktualniono program silnika, co poskutkowało podniesieniem mocy o 15 KM i sprintem do setki lepszym o niemal równe ćwierć sekundy. Wewnątrz Mustanga zadbano o to, by niemal każdy szczegół przypominał o wyjątkowości specjalnej edycji. Nakładki progowe, fotele, kierownica, wskaźniki na desce rozdzielczej, pedały oraz kierownica – wszystkie te elementy naznaczone są emblematami ,,Bullitt”.
Ostatni Bullitt (2019) oparty jest na obecnie oferowanej generacji Mustanga. Co ciekawe, zaprezentowany był na targach 2018 North American International Auto Show przez Molly McQueen, wnuczkę słynnego bohatera ,,Bullitta”. Równie ciekawe jest towarzyszące mu wtedy auto – jeden z oryginalnie zachowanych Mustangów, biorących udział w zdjęciach do filmu. Na wersji z 2019 pojawił się słynny fałszywy wlew paliwa, biała dźwignia zmiany biegów oraz chromowane wykończenia – usunięto wszystkie emblematy, zgodnie z oryginałem stojącym wtedy kilka metrów obok. Moc silnika wzrosła o 20 KM, głównie dzięki montażowi przepustnicy, airboxa i kolektora wprost z wersji GT350.
Mustang Bullitt – żywa legenda w nowej odsłonie
Mustang w wersji Bullit wzbudza wiele pozytywnych emocji. To nie po prostu kolejny czerwony Mustang, jakich wiele na zlotach czy ulicach bogatszych miast. To wyjątkowa edycja, stworzona do uczczenia wyjątkowego filmu. Warto zwracać uwagę na ciemnozielone Fordy bez emblematów – może okazać się, że jesteśmy obok obiektu motoryzacyjnego kultu!