Co się dzieje, gdy informatycy zaprojektują samochód?
Tesla to jeden z najlepszych i najbardziej adekwatnych symboli ostatniej dekady. Startupy, nowoczesne technologie na usługach ludzi, autonomiczne samochody, coraz większe ekrany dotykowe, codzienne aktualizacje oprogramowania… wymieniać można długo. O ile żadna z tych rzeczy jeszcze do końca jeszcze nie przypomina upragnionych wizji serwowanych przez filmy science-fiction, to nie da się zaprzeczyć, iż Elon Musk i jego firma starają się zrobić wszystko, by do tego się jak najbardziej zbliżyć. Tesla zmieniła motoryzację, choć wielu do samego końca jej nie wierzyło. Tesla Model X, Model S czy Model Y są modne niczym najnowszy iPhone, szybkie niczym Ferrari oraz niedopracowane niczym… radzieckie Zaporożce. Co najciekawsze, właśnie za to ludzie je kochają.
Tesla Model X – SUV z osiągami Ferrari 812 Superfast
Niech nie zwiedzie nikogo wygląd zewnętrzny – Model X jest piekielnie szybki, niczym supersamochody sprzed kilku lat lub dzisiejsze topowe modele Ferrari czy Porsche. Umiejętne wykorzystanie nowoczesnych akumulatorów i technologiczne wizjonerstwo sprawiło, że Tesla wydaje się łamać prawa fizyki. 2,8 sekund do setki? Proszę bardzo! Prawdopodobnie najważniejszą przyczyną zaistnienia tych cudów techniki jest postać założyciela Tesli, Elona Muska. Jego determinacja ułatwiła wdrożenie rozwiązań, które w tradycyjnie zarządzanych przedsiębiorstwach nie wyszłyby poza poziom… regionalnego menadżera.
Tesla Model X został wprowadzony na rynek jako prestiżowy produkt-pionier, podobnie zresztą jak Model S. Obydwa mają za zadanie przecierać szlaki i niejako ,,finansować’’ niższe w hierarchii modele – takie jak Model 3. Po ich sukcesie następuje wprowadzanie na rynek produktów niższej klasy, bardziej przystępnych, tańszych. Jest to standardowy model biznesowy w świecie nowoczesnych technologii, znacznie różniący się od tradycyjnego systemu wykorzystywanego w motoryzacji. Czego można spodziewać się po Modelu X? Przede wszystkim wszelkich możliwych nowinek technicznych. To chyba jeden z najsłynniejszych samochodów w pełni autonomicznych, pozwalających stać się kierowcy pasażerem własnego pojazdu. Podwójnie składane drzwi odchylają się do góry niczym w legendarnym Mercedesie 300 SL Gullwing. System komputerowy obecny wewnątrz pojazdu można porównać z dzisiejszymi laptopami, możliwe jest nawet granie w gry, kierując… kierownicą i pedałami. Oczywiście, jeżeli kierownica jest tylko elementem wyposażenia. Model X oferowany jest bowiem opcjonalnie ze specjalnym wolantem, co przypomina auta koncepcyjne lub bolidy Formuły 1. Zarówno pierwsze, jak i drugie porównanie jest powodem do dumy.
Misja: nowoczesność
Generalnie rzecz ujmując, Tesla nie jest sprzedawana w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Zamawia się ją podobnie jak telefon komórkowy – przez internet. Salony sprzedaży, owszem, istnieją (nawet w Polsce), lecz ich rola jest marginalna. Tuż po odebraniu wymarzonego Modelu X najczęściej następuje euforia, później wyparta przez lekkie… rozgoryczenie. Jak na sprzedawane za 400 tysięcy złotych auto, Model X jest szokująco wręcz niedopracowany. Elementy nadwozia spasowane są z różną starannością, a lakierowanie w przypadku najbardziej felernych egzemplarzy może ustępować nawet rzemiosłu uprawianemu przez hobbystów. Są to jednak niedoskonałości, na które od niemal dekady przymykają oko posiadacze magicznego pojazdu ze znaczkiem ,,T” na masce. Tesla to auto wymykające się łatwemu przyporządkowaniu do jakiejś konkretnej kategorii. To raczej styl życia, deklaracja uwielbienia dla nowoczesności, ekologii i pościgu za lepszym jutrem – widać w tym wszystkim ducha Elona Muska.